Miałem napisać coś dłuższego, bo jest o czym, ale straciłem dane i już mi się nie chce, dlatego opowiem w skrócie.
Otóż z samej podróży nie wiele zapamiętałem ponieważ większość czasu poświęciłem na doskonalniu technik samokontroli - zdecydowanie odradzam imprezowanie w wieczór poprzedzający dzień lotu, zwłaszcza gdy jest o poranku. Niestety nie był to koniec przygód na ten dzień, na szczęście tutaj niedolę dzielił ze mną mój kompan podróży (w dwójkę zawsze raźniej) - Konrad vel Terror. Po dotarciu do Formii pozostał nam już tylko ostatni etap podróży czyli autobus do Gaety. Z niewyjaśnionych przyczyn założyliśmy, iż, podobnie jak wcześniej, wszystko pójdzie z górki. O tym jak bardzo byliśmy w błędzie, przekonaliśmy się później, pokonując na auto-nogach 10,5 km w 5h i przenosząc przy tym, na własnych plecach, ok. 65kg bagaży:
- 28kg - bagaż rejestrowany
- 15-20kg - 2 x bagaż podręczny
- 18kg - dwie zgrzewki mineralnej (tutaj Konrad zaszalał, bo wybrał chyba najdroższą 1 euro za butelkę)
- 5kg - zakupy
Na miejscu spotkaliśmy dużo ciekawych ludzi, z wyszczególnieniem pewnego Ukraińca, dzięki któremu poznaliśmy wiele ciekawych historii np. karmienie gołębi chlebem nasączonym wódką czy też bardziej poważniejsze jak praca przewodnika górskiego na Ukrainie :-). Standardowo było dużo Polaków, ale spotkaliśmy też przedstawicieli innych narodowości jak Rosjanie, Hiszpanie, Czesi, czy mega wyluzowani Niemcy.
Codziennie, po ciężkim wspinaniu, dogadzaliśmy sobie wyśmienitymi posiłkami, zażywaliśmy orzeźwiających kąpieli w morzu (oczywiście należało pamiętać o zabezpieczaniu tyłów :-)). W wigilie zasmakowaliśmy świeżej morskiej ryby doprawionej również świeżą bazylią, natomiast w Nowy Rok wysłuchaliśmy czterogodzinnego wykładu z matematyki prowadzonego przez Lamę a później dywagowaliśmy co się stanie gdy upuścimy kota z doczepioną kromką z nutellą (patrz teoria kota spadającego na cztery łapy i upadającej posmarowanej kromki).
Na koniec wyjazdu zainspirowani historiami jak to kiedyś wspinacze umilali sobie wieczorne chwile postanowiliśmy wrzucić kartusz do ogniska :-)
Resztę opowiem za pomocą zdjęć, bo mówią więcej niż tysiąc słów a pisać i tak nie lubię :-)
Śniadanko
Michał, jeszcze się w pełni nie obudził a już na skale
Lama wśród traw
Michał używa ciemnej strony mocy, niestety pomylił kierunki :-)
Kolacja - nieoficjalna rywalizacja kto przygotuje lepsze danie
Stary człowiek i morze :-)
Mateusz na 8a
Buła skąpany w promieniach popołudniowego słońca
Dziewczyna z teamu reprezentacyjnego Włoch
Gaeta
Krzysiu, słodko śpi po sylwestrowej imprezie
Jurij zmierza do wędzarni (w dziurze czuć zapach wędzonki)
Lama w iście rembrandtowskim oświetleniu
Niemcy - jak zawsze wyluzowani
Tam jest plaża :-)
0 komentarze::
Prześlij komentarz