Searching...
18 lut 2014

Sperlonga

Kajaków nie było, ale też się działo :-)


Miałem napisać coś dłuższego, bo jest o czym, ale straciłem dane i już mi się nie chce, dlatego opowiem w skrócie.

Otóż z samej podróży nie wiele zapamiętałem ponieważ większość czasu poświęciłem na doskonalniu technik samokontroli - zdecydowanie odradzam imprezowanie w wieczór poprzedzający dzień lotu, zwłaszcza gdy jest o poranku. Niestety nie był to koniec przygód na ten dzień, na szczęście tutaj niedolę dzielił ze mną mój kompan podróży (w dwójkę zawsze raźniej) - Konrad vel Terror. Po dotarciu do Formii pozostał nam już tylko ostatni etap podróży czyli autobus do Gaety. Z niewyjaśnionych przyczyn założyliśmy, iż, podobnie jak wcześniej, wszystko pójdzie z górki. O tym jak bardzo byliśmy w błędzie, przekonaliśmy się później, pokonując na auto-nogach 10,5 km w 5h i przenosząc przy tym, na własnych plecach, ok. 65kg bagaży:
- 28kg - bagaż rejestrowany
- 15-20kg - 2 x bagaż podręczny
- 18kg - dwie zgrzewki mineralnej (tutaj Konrad zaszalał, bo wybrał chyba najdroższą 1 euro za butelkę)
- 5kg - zakupy

Na miejscu spotkaliśmy dużo ciekawych ludzi, z wyszczególnieniem pewnego Ukraińca, dzięki któremu poznaliśmy wiele ciekawych historii np. karmienie gołębi chlebem nasączonym wódką czy też bardziej poważniejsze jak praca przewodnika górskiego na Ukrainie :-). Standardowo było dużo Polaków, ale spotkaliśmy też przedstawicieli innych narodowości jak Rosjanie, Hiszpanie, Czesi, czy mega wyluzowani Niemcy.
Codziennie, po ciężkim wspinaniu, dogadzaliśmy sobie wyśmienitymi posiłkami, zażywaliśmy orzeźwiających kąpieli w morzu (oczywiście należało pamiętać o zabezpieczaniu tyłów :-)). W wigilie zasmakowaliśmy świeżej morskiej ryby doprawionej również świeżą bazylią, natomiast w Nowy Rok wysłuchaliśmy czterogodzinnego wykładu z matematyki prowadzonego przez Lamę a później dywagowaliśmy co się stanie gdy upuścimy kota z doczepioną kromką z nutellą (patrz teoria kota spadającego na cztery łapy i upadającej posmarowanej kromki).
Na koniec wyjazdu zainspirowani historiami jak to kiedyś wspinacze umilali sobie wieczorne chwile postanowiliśmy wrzucić kartusz do ogniska :-)

Resztę opowiem za pomocą zdjęć, bo mówią więcej niż tysiąc słów a pisać i tak nie lubię :-)






Śniadanko

Michał, jeszcze się w pełni nie obudził a już na skale


Lama wśród traw

Michał używa ciemnej strony mocy, niestety pomylił kierunki :-)




Kolacja - nieoficjalna rywalizacja kto przygotuje lepsze danie





Stary człowiek i morze :-)



Mateusz na 8a

Buła skąpany w promieniach popołudniowego słońca

Dziewczyna z teamu reprezentacyjnego Włoch


Gaeta



Krzysiu, słodko śpi po sylwestrowej imprezie


Jurij zmierza do wędzarni (w dziurze czuć zapach wędzonki)


Lama w iście rembrandtowskim oświetleniu


Niemcy - jak zawsze wyluzowani

Tam jest plaża :-)

0 komentarze::

Prześlij komentarz

 
Back to top!